Alimenty – broń w konfliktach rodzinnych

14/10/2014
Drogie dzieci
Ojcowie notorycznie się migają. Byłe żony chcą ich puścić z torbami. A dorosłe dzieci próbują pasożytować na rodzicach. Alimenty bywają poręczną pałką w wojnach domowych.

Zgodnie z polskim prawem obowiązek alimentacyjny nie wygasa ani w momencie, gdy dziecko osiągnie pełnoletniość, ani – w przypadku studiujących – gdy ukończy 25 lat. Według Kodeksu rodzinnego rodzice są obowiązani do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest w stanie utrzymać się samodzielnie. Paragraf zaprojektowany dla osób niepełnosprawnych, leżących, wymagających opieki dostał jednak nowy kontekst: tysiąc CV wysłanych, ale żadnej pracy. Niech więc płaci tata. Względnie mama. Bo to kolejny nowy trend.

Grzechy dzieci

Weźmy przypadek 27-latki, która kończy powiedzmy socjologię. Przed sądem może pokazać dziesiątki wysłanych maili, żeby udowodnić, że bezskutecznie szuka pracy w swoim zawodzie – opowiada Agnieszka Metelska, adwokatka. – I nie ma pewności, jak w takiej sytuacji zachowa się sąd. Czy stwierdzi, że jak nie może znaleźć pracy jako socjolog, to niech się zatrudni jako opiekunka dla dzieci, czy przyjmie te tłumaczenia ze zrozumieniem.

Zdarza się, że pracy po prostu brakuje, mimo realnych starań. Według prawa rodzice mogą uchylić się od świadczeń wobec pełnoletniego dziecka, jeśli są one połączone z nadmiernym dla nich uszczerbkiem lub jeżeli dziecko nie dokłada starań, by się usamodzielnić. Tylko co to znaczy w czasach kryzysu? Gdzie przebiega granica, poza którą mówić powinniśmy raczej o odpowiedzialności państwa za losy całego pokolenia?

Zdarzają się przypadki, gdy dorosłe dzieci bezwzględnie pasożytują na rodzicach, przeciągają ukończenie studiów, zwlekają latami ze złożeniem pracy magisterskiej. Bo tak wygodniej.

Pełen artykuł znajduje się tutaj.

O Autorze